Parafia Ewangelicko-Augsburska w Katowicach Ewangelickie Centrum Diakonijne "Słoneczna Kraina" Ewangelicki Cmentarz parafialny w Katowicach Szkółka niedzielna

Biskup Kościoła o bieżącej sytuacji w kraju

Biskup Kościoła o bieżącej sytuacji w kraju

Zachęcamy do przeczytania tekstu pochodzącego z bloga bp. Jerzego Samca:

Moje smutne refleksje

Od ponad tygodnia odbywają się w Polsce największe protesty od początku lat 80. ubiegłego wieku. Wtedy, strajki powszechne dotyczyły naprawy sytuacji ekonomicznej. Od tego się zaczęło. Skończyło się walką o odzyskanie wolności.

Tym razem na ulicę wyszły kobiety, choć nie tylko. Mężczyźni stoją ramię w ramię z protestującymi. Gołym okiem widać, że zdecydowaną większość stanowią młodzi i bardzo młodzi ludzie.

O co walczą? Wydawać by się mogło, że chodzi o dopuszczalność aborcji w sytuacji nieodwracalnych zmian płodu, a nawet o postulat aborcji na życzenie. Tak naprawdę jednak chodzi o to samo, co w latach 80. – wolność. Wolność podejmowania decyzji w swoim życiu oraz ponoszenia odpowiedzialności za podjęte wybory.

Wiele napisano już o protestach, ich przyczynach, skutkach, przewidywanym rozwoju sytuacji. Nie chcę więc powtarzać tego, co przeczytałem czy usłyszałem. Zaskoczył mnie fakt, że jest to tak gwałtowny protest młodych. A później uzmysłowiłem sobie, że prawdopodobnie jest tak dlatego, że jest to pokolenie wychowane w wolnej ojczyźnie, nie znające ograniczeń wolności.

My, którzy pamiętamy upokarzające procedury zdobywania paszportu, wizy, szczegółową i upodlającą kontrolę na granicach, a po powrocie, o ile ktoś wracał, znowu procedurę oddawania paszportu, znamy sytuację nieuprawnionego ograniczenia naszej wolności.

Młodzi po raz pierwszy usłyszeli, że pod wpływem niewielkiej grupy o skrajnych poglądach, stosując wytrych prawny, od którego nie można się odwołać, zburzono z trudem zbudowany kompromis funkcjonujący przez 27 lat. A dla młodych oznacza to pozbawienie wolności wyboru w najtrudniejszych chwilach życia. Czy chcą aborcji? Czy wybieraliby aborcję, gdy płód byłby uszkodzony? Na szczęście znikomy procent stawałby przed koniecznością takiej decyzji. Chodzi więc nie o aborcję, ale o wolność decydowania o sobie, o swoim życiu. Przy okazji usłyszeli, że do tej pory funkcjonował wypracowany kompromis. To pokolenie nie znosi kompromisów. Żadnych kompromisów!

W protestach pojawiła się też nowa, jak dla nas Polaków sytuacja. Oto protestujący przypisują decyzje podjęte przez polityków układowi rządzących z Kościołem rzymskokatolickim. Zresztą nie da się obronić twierdzenia, że jest inaczej. Oczywiście nie cały Kościół był za poruszaniem tematu aborcji, ale jednak część hierarchów, katolickie konsorcjum medialne i organizacje występujące w imieniu katolików.

Dla protestujących – żadnych kompromisów – nie ma też udawania, że istnieją nienaruszalne „świętości”. W swoich okrzykach, niestety często bardzo wulgarnych, są do bólu szczerzy. Wyrażają swoje oburzenie, gniew, wkurzenie. Czują się też zdradzeni, nie tylko przez państwo, ale również przez Kościół. Dlatego próbują wyrażać swoje uczucia także w kościołach. Decyzja, by zaniechać tej formy protestu świadczy o dojrzałości i odpowiedzialności protestujących. Nie mogę tego powiedzieć o drugiej stronie. Wypowiedzi, zarządzenia sprawujących obecnie władzę, ale także niektórych hierarchów, wpływają na eskalację konfliktu.

Szkoda – bo jest to czas, gdy mogą ujawnić się prawdziwi, mądrzy i dojrzali przywódcy. Póki co, nie widać ich na horyzoncie. Ciągle mam nadzieję, bo znam niektórych z nich i wiem, że gdy odrzucą bojaźń, to są w stanie stanąć na wysokości zadania. Trzeba tylko przyjąć nakaz Boży, „nie bój się”.

Ostatnio często są wysuwane postulaty pod moim adresem, aby jednoznacznie potępić ataki na Kościół, a właściwie naruszanie sprawowanego kultu czy niszczenie murów budynków kościelnych. Jest też oczekiwanie, że wystąpię przeciw protestującym – no bo przecież dekalog z przykazaniami, a w nim przykazanie „Nie zabijaj”.

Oczywiście zadaję sobie pytanie jakbym postąpił, gdyby tłum chciał wejść do kościoła, w którym prowadzę nabożeństwo. Nie umiem odpowiedzieć, ale mam nadzieję, że zdobyłbym się na odwagę, aby zaprosić ich do kościoła i rozpocząć dyskusję. Prowadzenie kultu nie byłoby dla mnie priorytetem, ale rozmowa z tymi, którzy przychodzą ze swymi postulatami. Widziałem film z Katowic, gdy duchowny wyszedł do demonstrujących i zadawał pytania przeciwko komu protestują. Pytał i słuchał, nawiązał dialog.

Bo tak naprawdę młodzi ludzie chcą, aby ich wysłuchać. Kto ma słuchać jak nie chrześcijanie?

Odnoszę wrażenie, że wielu z tych, którzy stają przed kościołami, aby chronić je przed ludźmi, że wielu tych, także ewangelików, którzy postulują przestrzeganie przykazań jako nienaruszalną zasadę zapominało, że w międzyczasie na świat przyszedł Zbawiciel. Zakon, który należało wypełnić w całości, aby zasłużyć na zbawienie, co samo w sobie jest niewykonalne, ma obecnie inną funkcję, między innymi funkcję pedagogiczną. Uczy jak żyć tak, by podobać się Bogu. Odsyłam tutaj do tekstów apostoła Pawła z Listu do Rzymian i do Galacjan. W Chrystusie zyskaliśmy wolność. Jesteśmy wolni po to, aby żyć z Chrystusem. „Serca chcę, a nie ofiary”.

Warto czytać Ewangelie, które opisują życie Jezusa. Można przeczytać nie tylko o kazaniach, mowach, podobieństwa, jakie głosił, ale też zobaczyć, jakie przyjmował postawy w różnych sytuacjach.

Przede wszystkim jasno trzeba stwierdzić, że tymi, którzy bardzo szczegółowo przestrzegali Prawa Mojżeszowego, prowadząc jednocześnie bardzo moralne życie, byli uczeni w Piśmie, faryzeusze i kapłani. Jezus rzadko był widziany w tym gronie. Przychodził do świątyni, do synagog, ale zwykle kończyło się to mniejszym lub większym sporem. Ci religijni ludzie często zarzucali mu, że łamie zasady, przykazania, że brata się z wyrzutkami, jakimi byli celnicy i grzesznicy.

Zachęcam do refleksji nad fragmentem Ewangelii Mateusza 9 , 10-13:
„A gdy Jezus siedział w domu za stołem, wielu celników i grzeszników przyszło, i przysiedli się do Jezusa i uczniów jego. Co widząc faryzeusze, mówili do uczniów jego: Dlaczego Nauczyciel wasz jada z celnikami i grzesznikami? A gdy [Jezus] to usłyszał, rzekł: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają. Idźcie i nauczcie się, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary. Nie przyszedłem bowiem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników.”

Kościół, który odwraca się od ludzi potrzebujących, poszukujących, od ludzi, którzy wykrzykują pod jego adresem swoją złość, deklarują swoją niewiarę, a jednocześnie przychodzą, aby mówić o swoich potrzebach, przestaje wypełniać posłanie jakie otrzymał od Mistrza.

I ostania uwaga na koniec: w Chrystusie nie jesteśmy niewolnikami, ale wolnymi, aby osobiście podejmować decyzje, wybory, nawet te najtrudniejsze i najbardziej brzemienne w skutkach i ponosić za nie odpowiedzialność.

Tak wierzą ewangelicy, luteranie. To Ty odpowiadasz za swoje życie, to Ty musisz sam spotkać się z Chrystusem, to jest Twoje życie i Twoja odpowiedzialność. Moją jest to, aby Ci wskazywać, co mówi Boże Słowo, aby wskazywać na Jezusa i na to, że On na Ciebie czeka, by Tobie pomóc uporać się z dylematami. On Ciebie nie odrzuca.

Dlatego tak bardzo mi smutno, gdy widzę zamknięte przed młodymi, zbuntowanymi ludźmi odgrodzone policją kościoły, przed którymi stoją z szeroko rozstawionymi nogami, ubrani na czarno, obrońcy.

Może to jest ostatni moment, aby młodych przyjąć, może już nigdy nie będą chcieli przyjść i krzyczeć albo rozmawiać. Koszt kilku zamalowanych ścian jest niczym w porównaniu ze stratą jaką ponosimy jako chrześcijaństwo.

© 2024: Parafia Ewangelicko-Augsburska w Katowicach | Projekt i wykonanie fober.pl